Trzynaście procent obecnej liczby mieszkańców parafii Sętal wzięło udział w spotkaniu w Gütersloh. Takiego wyniku nie było chyba dotąd na żadnym spotkaniu jakiejkolwiek miejscowości czy okolicy.
W spotkaniu byłych mieszkańców parafii Sętal w Gütersloh w Niemczech uczestniczyło ponad 130 osób, a więc 13% (!) jej obecnej liczebności. Odbyło się w sobotę 20 sierpnia. Po aż 5 letniej przerwie spowodowanej głównie pandemią COViD 19.
Rozpoczęło się od mszy św. w St. Bruder Konrad Kirche. Po niej wszyscy uczestnicy, i ci którzy dojechali później, spotkali się w restauracji Spexarder Bauernhaus, urządzonej w byłej stodole. Nie przypomina ona zabudowań gospodarskich z Prus Wschodnich, chociaż zbudowana jest z pruskiego muru, ale też ma swój klimat.
Spotkania parafian od św. Mikołaja mają zawsze ten sam scenariusz. Najpierw jest powitanie, potem rozmowy, po jakimś czasie poczęstunek, po którym zaczynają się tańce. W tym roku było inaczej. Do części tanecznej ogóle nie doszło. Ludzie byli tak bardzo spragnieni rozmów, że nikt o tańce się nie upomniał. Gwar rozmów był tak wielki, że nie było słychać nawet opowieści prelegentów wzbogacanych zdjęciami i filmami o tym, jak dzisiaj wyglądają parafialne wsie. Dla tych, którzy maja przed oczami ich obraz sprzed ponad 40 lat, kiedy to z nich wyjechali, na pewno było to ciekawe. Przeważali przedstawiciele średniego pokolenia.
Ale byli też seniorzy – bracia Motzki z Sętala, starszy Leon skończył już 92 lata, a młodszy – Franz właśnie w dniu spotkania obchodził 90. urodziny. Obaj w dobrej formie i obaj dotrwali niemal do końca imprezy.
Wiele osób w spotkaniu uczestniczyło po raz pierwszy, chociaż mieszkają w Niemczech od ponad 40 lat. Wielu po wyjeździe jeszcze nie odwiedziło starej ojczyzny, bardzo wielu się nie widziało prze te wszystkie lata. Ludzi robili więc sobie masowo zdjęcia, ci co byli w ojczyźnie pokazywali je kolegom i koleżankom. Każdy pokazywał zdjęcia dzieci, wnuków, mężów żon, nawet swoich zwierząt domowych.
Większość byłych parafian mieszka w Gutersloh i pobliskim Bielefeld, sporo w Zagłębiu Ruhry. Wiele osób ma mężów lub żony z powiatu olsztyńskiego, ale nasi ludzie związali się także ze Ślązakami i Pomorzakami. Wielu uczestników łączą więzy rodzinne, przerwane po wyjeździe z gniazda. Po 40 i więcej latach niewidzenia się część się więc nie rozpoznawała, toteż co chwila słychać było okrzyki zdumienia i radości: To ty! Jedni się śmiali z radości, inni – płakali. Wreszcie się wydawało kto komu kradł jabłka z sadu, kto komu zrobił psikusa w noc sylwestrową i kto się w kim kochał w 3. klasie podstawówki. Każdy miał do opowiedzenia swoją historię.
Tego popołudnia i nocy wszyscy jakby znaleźli się w innym wymierzę i czasie, jakby nie było wyjazdów, trudnych chwil, jakby dawna wspólnota z czasów młodości jeszcze ciągle istniała, jakby dawna Słodka Dolina i jej wszyscy mieszkańcy byli w niej razem.
Szkoda tylko, że w tym spotkaniu uczestniczyło tylko 2 obecnych mieszkańców parafii. Łatwiej budować mosty gdy się ludzie znają.
Organizatorami spotkania byłych mieszkańców parafii Sętal byli: Eckhard Jagalla z Ługwałdu, Josef Block, Georg Kischporski i Werner Kuzina – wszyscy z Sętala oraz Jan August Hacia i Alfred Zimmerman – obaj z Nowych Włók.
Więcej zdjęć w galerii
Lech Kryszałowicz